[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trochę do siebie po pierwszej fali radości, jaka zalała
ją na jego widok - wracam do mego domu, więc nie
ma potrzeby...
- Wsiadaj - odrzekł tonem nie dopuszczającym
żadnego sprzeciwu. - Rinus uprzedził mnie, kiedy
przylatujesz. OdwiozÄ™ ciÄ™ do Themelswick.
Wsiadła. Nie miała zresztą wyboru. Ale nie zamie
rzała łatwo się poddawać.
- Oczekują mnie około piątej, więc doprawdy nie
ma potrzeby...
Usiadł za kierownicą i uruchomił silnik.
- Już raz to powiedziałaś. Zresztą i tak muszę tam
pojechać. Mam do omówienia z panną Murch kilka
ważnych spraw. Zapnij pasy.
Zrobiła to czując, że sytuacja wymknęła się jej
spod kontroli. Kiedy więc obwodnicą omijali Londyn,
siedziała trochę naburmuszona, a nawet zła na jego
arbitralne zachowanie, lecz tym, co najintensywniej
odczuwała w głębi duszy, było radosne upojenie, że
znowu jest przy nim i może patrzeć na jego jasne
włosy, szerokie ramiona i wyrazisty męski profil.
Dopiero na autostradzie Julius przerwał już ponad
półgodzinne milczenie.
- Zjemy lunch, a potem porozmawiamy.
Zatrzymali siÄ™ przed pierwszym napotkanym zajaz
dem. Zamówili pieczeń wołową z ziemniakami i mi
zerią, a na deser sernik mrożony i kawę. Patience
jadła ze smakiem, ale też z pewną niecierpliwością.
Oczekiwała, że Julius w końcu przystąpi do tej
zapowiedzianej w samochodzie rozmowy. On zaÅ›
tymczasem mówił o najróżniejszych sprawach i rze
czach, tylko o niczym takim, co by naprawdÄ™
zasługiwało na miano kwestii godnej poruszenia.
Kiedy wrócili do wozu i ruszyli w dalszą drogę, nie
wytrzymała.
- Obiecałeś porozmawiać ze mną...
140 STAROMODNA DZIEWCZYNA
- A czyż przez cały ten czas nie rozmawialiśmy?
Zresztą tego, co chcę ci powiedzieć, nie da się
przekazać podczas jazdy. Przede wszystkim muszę
widzieć twoją twarz... Spojrzała na jego profil.
W napięciu patrzył przed siebie.
drażnić go jakimiś nudnymi pytaniami. Przy szybko
ści, z jaką jechali, powinni dotrzeć do Themelswick
w przeciągu godziny, może półtorej. Siedziała więc
cicho, obserwujÄ…c przesuwajÄ…ce siÄ™ krajobrazy. Ale
widziała je tylko w ogólnych zarysach. Jej myśli,
niczym przerażone ptaki, krążyły w popłochu wokół
Sylvii Van Teule. Radość ze spotkania z Juliusem
i przebywania z nim tu i teraz zbladła. Czyż nie
powiedział, że przyjechał po nią na lotnisko, gdyż jej
powrót zbiegł się z jego planami wyjazdu do Themel
swick? Zatem jedzie z nim niejako przy okazji", jak
gdyby autostopem. Komu jak komu, ale Juliusowi,
mimo całej jego rezerwy, nie można było zarzucić
braku uprzejmości.
Uśmiechnęła się na widok domostwa. Wszystko tu
było takie same, jak przed dwoma tygodniami, tylko
rabaty kwiatowe mieniły się całą paletą barw i ktoś
zadbał o skoszenie trawnika.
Julius wysiadł z samochodu i otworzył drzwi po jej
stronie.
- Idz przywitać się z ciotkami, a ja dołączę za
chwilÄ™.
W holu natknęła się na pannę Murch.
- Witaj, Patience - powiedziała gospodyni, szczerze
uradowana jej przybyciem. - Pięknie wyglądasz. Starsze
panie są w salonie. Czy pan Van der Beek został przy
samochodzie?
- Tak. Mam nadzieję, że dopisywało pani zdrowie?
- Jak najbardziej, dziękuję. I cieszę się z perspektywy
powrotu do Chiswick.
Cóż, przynajmniej jedna osoba otwarcie przyznaje
STAROMODNA DZIEWCZYNA
141
się do swej radości, pomyślała Patience i otworzyła
drzwi salonu.
Ciotki na jej widok wyrzuciły do góry ręce, niemalże
w dziękczynnym geście.
- Nasza kochana Patience! - Pierwsza odzyskała
mowę ciotka Bessy. - Jakże pięknie wyglądasz! I jakbyś
trochę zaokrągliła się... Zawsze uważałam, że Bóg
obdarzył cię bardzo ładnymi piersiami... - Spojrzała
ponad ramieniem Patience. - O, pan Van der Beek,
jakże miło znów pana widzieć.
Patience pochyliła się i pocałowała ciotkę Polly,
zadając sobie równocześnie pytanie, czy Julius dosłyszał
tę ostatnią uwagę, rzuconą raczej dość przenikliwym
głosem. Wolałaby, żeby nie dotarła ona do jego uszu.
- Czy zostanie pan przynajmniej na kilka dni?
- zapytała ciotka Bessy. - Byłybyśmy bardzo rade.
Usiadł pomiędzy dwiema starszymi paniami, które
na moment zapomniały o nim i wzięły Patience
w krzyżowy ogień pytań. Czy chodziła na przyjęcia?
Czy w Hadze są dobre teatry? Czy poznała kogoś
interesujÄ…cego?
Patience odpowiadała bardzo ogólnikowo, uważając,
aby przed ciotkami nie zdradzić się z faktem, że
pracowała w Holandii jako niańka.
Wreszcie ciotka Polly przypomniała sobie o panu
Van der Beeku.
- No i jak? Zostaje pan?
- Niestety, nie. Jeszcze tej nocy wyjeżdżam do
Holandii.
Patience włożyła wiele wysiłku, aby z trzymanej
właśnie w ręku filiżanki nie wylać herbaty.
- Czy na stałe? - zapytała.
- Nie. To tylko krótka wizyta... w sprawach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]