[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pewien się Francuz4 czynić lękając wyboru,
Losem kości urzędy dawał swego dworu:
Foryś czasem u niego został sekretarzem,
Zadziwiony kapelan musiał być kucharzem,
Lokaj, że był marszałkiem, szczęścia nie obwinił,
Stangret dziękował, że go podskarbim uczynił.
Jeżeli Kaligula w upodlonym Rzymie
Koniowi swemu nadał konsulowskie imię,
Mniej był szalony od tych, którzy zaufanie
Swoje w nikczemnym ludzi pokładają stanie.
Prawda, że mało zasług, a wiele urzędów,
4
Książę de Mazarin, mąż Hortensji, synowicy kardynała Richelieugo (Przyp. K. Węgierskiego),]
114
Lecz może na ukryty przymiot nie ma względów?
Może Cycero jaki lub Wirgili nowy
Miesza wapno i cegły nosi do budowy
Albo, niewolniczymi obciążeń roboty,
Nad przepisaniem cudzej męczy się ramoty?
Zlepy los, władca ślepy ludzi zaślepionych,
Nigdy się dróg nie może trzymać przyrodzonych,
Lecz tak się zawsze stara i jest mu to miło,
Zęby nigdy na swoim miejscu nic nie było.
115
LIST O RÓWNOZCI LOSU LUDZKIEGO
[Fragmenty]
Bez zazdrości, Trembecki, widzi twoje oko
Bogactwami nadętą dostojność wysoką,
Ani się twój wzrok blaskiem fałszywym uludzi:
Zwiat jest sceną, na której znaczniejsza część ludzi,
Pysznych, głupich, nieczułych, wyniosłych, szalonych,
Tytułami Wielmożnych albo Oświeconych
Pragnie stan swój uzacnić, ukryć duszę podłą;
Darmo by wzrok mój próżność ich i głupstwo bodło:
Wszyscy równi na świecie, odmienna powłoka
Nie potrafi omamić przezornego oka.
Mówią, że przed Pandory puszką tu na ziemi
Wszyscy ludzie i stany bywały równemz;
Toż samo jest i teraz. Mieć jednakie prawo
Do szczęścia nie jestże to dość równą postawą?
Spójrz no na tę gromadę pracowitych chłopów,
Nim się plennych z pól swoich doczekają snopów,
Jak siÄ™ pocÄ…c lemieszem twardÄ… ziemiÄ™ orzÄ…;
Chcąc ją żyzną uczynić wnętrzności jej porzą.
Tu dla wód sprowadzenia z pracą biją rowy,
Tu z lasu wożą dęby rosłe do budowy.
Nie Koryl to ni Dafnis, łańcuchem kwiecistym
Związani, pod róż krzakiem siedząc gałęzistym,
116
O czułości z Ismeną prowadzą rozmowy.
Błażej silny i Sobek rubaszny i zdrowy,
Których ręka pracowna ciężki pług podżwiga,
Jeden drugiego w pracy codziennej wyściga.
Kaśka najpierwsza z sierpem, Błażej pierwszy z kosą,
Ten cały dzień bez czapki, ta cały dzień boso,
Cierpliwie znoszą, szczerze pracując i żywo,
I mrozy tęgie w zimie, i upały w żniwo.
Zpiewają jednak sobie fałszywymi tony
Piosnki proste, które im pasterz nieuczony
Chodząc z fletnią za trzodą cabanów powiadał;
Nie te jednak, co Feba Adiutant5 ich składał.
Smaczny sen, pokój, czerstwość, zdrowie zawsze młode
Mają za swe ubóstwo i prace w nadgrodę.
Jezli Błażej ze zbożem jedzie do Warszawy,
Nic go tumult nie wzruszy ani miejskie wrzawy;
Uszy na nie zatyka, nic go tu nie Å‚echce,
Szumnych uciech warszawskich poznać nawet nie chce.
I kiedy Damis, serce niosÄ…c w upominki,
Od brunetki przenosi gust swój do blondynki,
Intrygami miłości bawi się ustawnie,
Kryć musi skłonność swoją, nie chce kochać jawnie,
%7łyje brzydko, od pięknej nie kochany żony,
Od metresy, dla której ją rzucił, zwiedziony,
Porzuca miłą Egie dla Kloryndy płochej,
Cierpieć musi ustawne wymówki i fochy 
Błażej, silny i zdrowy, daleko wierniejszy,
Powraca do swej Kasi coraz miłośniejszy,
5
Imię, czyli tytuł, dany Jmć P. Bielawskiemu od ks. Minasowicza w Muzofilu polskim [1776]. Piosnki jego są
znajome: jedna, którą zrobił do Księżny Generałowej Ziem Podolskich, na nutę Kuhurudzy dajte, powinna mu
by, jako sam powieda, nieśmiertelność upewnić; za drugą, do czarnych oczu, powinni mu by statuę wystawić,
jako sam powieda... Lecz cóż, kiedy się ludzie nie znają na nich.
117
Zawsze ją równie wierną i piękną zastaje,
Podarki jej, choć proste, szczerym sercem daje.
Nie trzeba mu na kredyt żebrać u Rycharda6
Fraszek, na których widok cnota, zrazu harda,
Kokietek naszych musi ustąpić powoli;
Błażej czym innym serce swej Kasi zniewoli.
6
Kupiec na Krakowskim Przedmieściu.
118
Z DORATA
DWA STRUMYKI
Bajka
Strumień stał się był potokiem
I nagłym deszczem nadętyr
Wzgardziwszy dawne łoże, leciał wielkim skokiem
Ukryć się w morskie odmęty.
Lecz wśród spokojnej doliny
Napadł na strumyczek drugi,
Który, tocząc swój kryształ przez zielone smugi,
Szedł się gubić w cień olszyny.
Po drodze wdzięczne kwiatki napawał,
Bawił się po wonnej łące,
Nigdy się nie powiększał, nigdy nie ustawał,
Choć się w wężyków dzielił tysiące.
Uchodził niby i znowu się mieścił
Pomiędzy pachnącym zielem.
Wierzę: któż się dość kiedy napieścił
Z swojego kochania celem?
119
 Umkni siÄ™  rzecze mu potok  z drogi,
Mój ty strumyczku ubogi!
Nie zawadzaj mi; powiedz, dla czyjej wygody
SÄ…czysz tÄ™ niteczkÄ™ wody?
I co masz za cel gnuśnieć w tej dolinie?
Mnie gdy wyniosła Fortuna,
Do rozległych państw Neptuna
Moja woda z hołdem płynie.
 Spiesz siÄ™ do oceanu... 
Strumyczek mu odpowiedział. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl