[ Pobierz całość w formacie PDF ]
66 Sherryl Woods
Ten był mój. Ten i anioł, którym się zdobi
czubek choinki. Może gdzieś tu jest?
O tutaj! zawołała podekscytowana Han-
nah, sięgając ostrożnie po zabawkę. Spójrz,
jaki śliczny!
Anioł, ubrany w szatę z białej satyny z czer-
woną lamówką, miał bardzo jasne włosy i zło-
cone skrzydła. Delikatna porcelanowa buzia
o pogodnym i uroczystym wyrazie, była idealna
do obserwowania z góry świątecznych uciech.
Nawet znudzony i nieczuły na magię tego
szczególnego okresu Trace nie mógł nie dostrzec
jego urody.
Zawsze nie mogłam się doczekać chwili,
kiedy po ubraniu całej choinki umieszczę go na
czubku powiedziała Savannah, trzymając w rę-
ku anioła. Mój tata albo któryś z wujków czy
stryjów podnosił mnie do góry, żebym mogła
dosięgnąć wierzchołka choinki.
Mogę go tam włożyć w tym roku? zapyta-
ła Hannah. Trace mógłby mnie podsadzić.
Może jednak twoja mama powinna to zro-
bić zasugerował, widząc rozrzewnienie w oczach
Savannah.
Nie odparła natychmiast Savannah. Ten
przywilej należy do dzieci. Trzymajmy się więc
tradycji.
No to zaczynajmy, bo inaczej nie uwiniemy
się z tym do rana zawyrokował Trace. Zwłasz-
cza przy tej ilości lampek i setek zabawek. Usiądz-
cie sobie i odpoczywajcie, zanim nie umocuję
Wymarzone święta 67
lampek. Możecie za to podpowiadać, gdzie je
przypiąć.
Och, nareszcie moje ulubione zajęcie zażar-
towała Savannah, sadowiąc się na sofie razem
z Hannah. Będę nadzorować.
Rozplątanie wszystkichkabelków i sprawdze-
nie żarówek, czy działają, a następnie umiesz-
czenie ich na gałęziach zajęło Trace owi masę
czasu. Robił to pierwszy raz w życiu i powoli
zaczynał rozumieć, dlaczego jego ojciec zawsze
przy tym zrzędził. Najchętniej poprzestałby na
trzech, maksymalnie czterech takich zestawach,
ale to było za mało dla Savannah.
Jeszcze co najmniej cztery takie sznurki
nalegała. Lubię, kiedy jest dużo światełek.
Jeszcze nie usłyszałem żadnej kolędy
zwrócił uwagę. Co z tą muzyką? Zdaje się, że
miałaś się tym zająć.
Ojej, zapomniałam! Co by wam odpowiada-
ło? Savannah zaczęła wertować płyty. Bing
Crosby? Nat King Cole? Kenny G? Chór Domu
Modlitewnego Mormonów? Vince Gill? Chór
Wiedeńskich Słowików?
Twoja ciotka miała zdecydowanie eklektycz-
ny gust zauważył Trace.
Uwielbiała kolędy. Każdego roku kupowała
przynajmniej jeden nowy album. Zależało jej na
podtrzymywaniu tej tradycji. Powiedz, co byś
chciał usłyszeć?
Wolę niespodziankę.
Wbrew jego sugestii, Savannahnie zaskoczyła
68 Sherryl Woods
go, wybierając stare standardy Nat King Cole a.
Gdy głos pieśniarza rozbrzmiał w pokoju, Tra-
ce owi przypomniał się wykpiwający sentymen-
talną świąteczną muzykę ojciec. Trace niepo-
strzeżenie przejął to po nim. Teraz, słysząc, jak
Savannahi Hannahnucą melodię, zaczynały mu
się te śpiewy podobać.
Nie krępuj się zachęcała Savannah. Za-
śpiewaj z nami.
Nie, dziękuję. Wolę raczej słuchać odparł,
rozpinając na gałęziach ostatni komplet lampek.
Ale śpiew wprowadzi cię w świąteczny
nastrój. Nie ma żadnego znaczenia, czy fałszu-
jesz czy nie.
Przykro mi powiedział trochę spiętym
głosem. Nie znam słów.
Popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
Nie uczyłeś się nigdy słów starych kolęd?
W moim domu rzadko je grano. Ojciec się
sprzeciwiał. Mówił, że to prostacki komercja-
lizm. Dobrze, że w ogóle zgadzał się na choinkę.
Ale i tak po paru latach jego marudzenia matka
zdecydowała się na małą ceramiczną choinkę,
o której wam wcześniej wspomniałem.
Ale przecież musiałeś słyszeć kolędy w do-
machkolegów nie ustępowała Savannah. Albo
przez radio.
Nie przywiązywałem do tego większej wagi
próbował się bronić.
To straszne popatrzyła na niego ze współ-
czuciem w oczach.
Wymarzone święta 69
Savannah, jakoś przeżyłem bez znajomości
słów tej masy piosenek, które puszczają raz do
roku.
Czy mogę cię o coś zapytać? Ton jej głosu
był bardzo poważny.
Oczywiście.
Jak to się stało, że człowiek, który nie miał
zbyt wielu dobrych świątecznych wspomnień,
prowadzi firmę zabawkarską?
To długa historia odpowiedział.
Jeszcze jest wcześnie. Mamy czas.
Nie chcę zanudzić Hannah. Poza tym musi-
my ubrać choinkę. Celowo zwrócił się do
Hannah. Kochanie, czy możesz już zacząć ją
ubierać? zapytał, ucinając niewygodny temat.
Jasne zapaliła się Hannah. Mamo, musisz
mi pomóc.
Savannah rzuciła jeszcze w jego stronę za-
intrygowane spojrzenie, po czym uśmiechnęła się
i wzięła do rąk kilka zabawek.
Kiedy skończyli i opróżnili wszystkie pudełka,
na gałęziach choinki nie zostało ani jednego
pustego miejsca.
Mogę już zapalić lampki? zapytał Trace.
Zaczekaj. Najpierw zgaszę światło. W ciem-
ności będzie ładniej.
Kiedy to zrobiła, Trace wsadził wtyczkę do
gniazdka. Choinka rozbłysła setkami lampek,
które oświetlały i pomnażały ozdoby, wypeł-
niając pokój olśniewającym kolorem i blaskiem.
Nawet on patrzył na to z odrobiną podziwu.
70 Sherryl Woods
Jak pięknie... wyszeptała Hannah.
Najwspanialsza choinka ze wszystkich
przyznała Savannah. Nagle wsunęła dłoń w rę-
kę Trace a. Dziękuję ci powiedziała.
Ja tylko wykonywałem polecenia odparł.
Nie. Zrobiłeś coś znacznie więcej. Myślę, że
wszystkim nam w tym roku przyda się odrobina
magii, a ty sprawiłeś, że ją mamy.
Jedyne, co zrobiłem...
Przerwała mu.
Dziękuję ci powtórzyła z naciskiem, wpat-
rując się w niego.
Pomyślał, że nigdy w życiu nie widział czegoś
piękniejszego niż jej błyszczące oczy, którychnie
powstydziłyby się światełka na choince.
Naprawdę nie ma za co powiedział łagod-
nie, powstrzymując się od pocałowania jej w obec-
ności dziecka.
Chyba pójdę spać jak na zawołanie oznaj-
miła Hannah.
Pa, dziecinko powiedziała Savannah, z tru-
dem łapiąc powietrze.
Dobranoc, Trace. Dziękuję, że pomogłeś
przy choince. Hannah wspięła się na palce
i cmoknęła go w policzek.
Dobranoc, aniołku.
Cieszę się, że tu jesteś mruknęła śpiącym
głosem, idąc w stronę schodów.
Przyłapany na czymś, czego w żaden racjonal-
ny sposób nie dałoby się wytłumaczyć, spojrzał
na Savannah.
Wymarzone święta 71
Ja też się cieszę, że tutaj jestem, aniołku.
Gdy Savannah sadowiła się na sofie obok
Trace a, ogarnęło ją przedziwne uczucie zadowo-
lenia. Chociaż pewnie umyślnie nie usiadł zbyt
blisko niej, udzielało jej się bijące od niego ciepło,
którego była złakniona jak nigdy.
To był niesamowity wieczór. Nawet przy-
słuchiwanie się Trace owi i Hannah, którzy co
jakiś czas sprzeczali się o to, gdzie należy powiesić
zabawkę, było cudowne. Hannah nie odważyła-
by się dyskutować z ojcem. Zawsze wszystko
musiało być po myśli Roba. Hannahodebrała taką
lekcję bardzo wcześnie i to do niej należało dbanie
o rodzinny spokój.
Ale było coś jeszcze. Może nastrojowy ogień
w kominku. Może gorąca czekolada i uratowane
kawałki kruchych ciasteczek.
A może, po prostu, po raz pierwszy od lat czuła
harmonię, jaką mimo wszystko niosły ze sobą
święta. Nieraz toczyła z mężem walkę, żeby go
ściągnąć z biura do domu, by mógł na czas pomóc
w przygotowaniach. I w przeciwieństwie do
łagodnych przekomarzań Hannah z Trace em,
władczy ton jej byłego męża sprawiał, że Hannah
[ Pobierz całość w formacie PDF ]