[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anna wyglądała na przybitą i rozczarowaną. Było oczywiste, że oczekiwała ze strony
profesora Qualta bardziej konkretnej pomocy. Poza tym w jej mniemaniu był to wielki
krzyżowiec, oddany sprawie zwrotu bezcennych zabytków ich ojczystym krajom. A teraz,
nawet nie rzuciwszy okiem na dzban dżinnów, mówił nam, aby go zniszczyć.
— Profesorze Qualt — podjęła Anna. — Czy nie zechciałby pan pojechać z nami i
obejrzeć ten dzban? Wystarczy krótki rzut oka, żebyśmy wiedzieli, czy nie popełniamy
pomyłki. Profesor westchnął.
— No cóż, właściwie powinienem uporządkować te notatki — powiedział z dość
dużym przekonaniem.
— Proszę, profesorze — błagała Anna. — Obejrzy pan tylko nocny zegar i dzban. To
mi wystarczy.
Profesor Qualt zastanawiał się przez chwilę. Widać było wyraźnie, że swój wolny czas
traktuje bardzo poważnie i wcale nie uśmiecha mu się perspektywa jazdy do Cape w
sierpniowym upale tylko po to, by popatrzeć na stary dzban. Ale to nie był taki sobie stary
dzban, a ponadto zostawał jeszcze do zbadania nocny zegar. Powoli akademicka ciekawość
zaczęła brać górę.
— Dobrze — powiedział w końcu. — Pozwólcie mi tylko spakować rzeczy i włożyć
ubranie.
Poderwaliśmy się na równe nogi, by pomóc uczonemu w porządkach.
Podczas jazdy do Winter Sails profesor Qualt wychylił się ku nam z tylnego siedzenia
i uraczył nas kolejnymi szczegółami dotyczącymi legendy Ali Baby.
— Arabowie uważali, że Ali Baba zawarł pakt z dziwną sektą wyznających zło
nekromantów, których siedziba kryła się pośród wzgórz. Czarnoksiężnicy ci odprawiali
niecodzienne i nadzwyczaj wstrętne obrzędy. Podobno jeden z nich polegał na obnoszeniu
młodej dziewczyny na długiej tyczce, której koniec wbijano w jej pochwę. Sekta owa
występowała czasami pod nazwą N’zwaa lub Unswa, niekiedy zaś na jej określenie używano
nie dającego się wymówić słowa, które można przetłumaczyć jako Ci–Którzy–Czczą–
Przerażające.
Profesor Qualt uchylił okno z tyłu i ponownie zapalił fajkę.
— Historia zaczyna się w momencie, gdy Ali Baba przeżywa spadek swych
magicznych możliwości. Nowym faworytem dworu zostaje wielki czarodziej z Bagdadu, Ali
Shama, spychając Ali Babę w cień. Mówiono, że potrafił on sprawić, by dywany latały, a
umarli wracali do życia. Ali Baba, chociaż był bardzo dobry w swoim fachu, nie potrafił
dokonać żadnej z tych rzeczy, podobnie zresztą jak i wielu innych sztuczek Ali Shamy i
bardzo się z tego powodu złościł.
Właśnie wtedy udał się do N’zwaa. Było to niezwykle ryzykowne, gdyż w świetle
tego, co o nich mówiono, zabijanie przychodziło im nadzwyczaj łatwo. Zaproponował im
przymierze, zgodnie z którym N’zwaa mieli przywołać na jego osobisty użytek wielkiego,
przerażającego dżinna, w zamian za co zobowiązał się dostarczać im corocznie młodą
dziewczynę do religijnych obrzędów i dla rozrywki. N’zwaa przystali na takie warunki.
Wywołali Ali Babie jednego z najobrzydliwszych dżinnów — Czterdziestu Grabieżców
Życia, a on w zamian za to, jak mówi legenda, podarował im trzynastoletnią córkę swego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]