[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wysłuchaj, co ci mam do powiedzenia, i jeśli nadal nie będziesz mogła mi
wybaczyć, przepiszę na ciebie Contessę i zostawię cię w spokoju.
Z jednej strony bała się słuchać. Tak bardzo chciała wierzyć, że to, co
między nimi istniało, wydarzyło się naprawdę, że mogła się dać nabrać na
kolejne kłamstwa.
- W porządku.
- Tędy - powiedział i poprowadził ją przez bramę w kierunku
czekającego powozu z zaprzęgniętymi końmi.
- Nic z tego nie rozumiem - mruknęła, kiedy pomógł jej wsiąść do
powozu. - Jak tego dokonałeś? Przecież od huraganu park jest zamknięty dla
wszystkich pojazdów.
- Meredith się wszystkim zajęła.
- Ale dlaczego?
- Pamiętasz tamten wieczór, kiedy mnie zabrałaś na pokaz iluminacji?
Wspomniałaś, że jako dziecko tęskniłaś za śniegiem. Wierzyłaś, że karuzela
jest zaczarowana.
Laura nie odpowiedziała. Była głęboko poruszona tym, że nie zapomniał,
o czym mu opowiadała tamtej nocy.
- Musiałeś wydać na to majątek - odezwała się po chwili.
- W porównaniu z zobaczeniem ciebie to drobiazg.
Kiedy dotarli do karuzeli, powóz się zatrzymał.
- Pomyślałem, że dalej się przejdziemy.
Jack pomógł jej wysiąść i w drodze do karuzeli nie odezwał się ani
słowem.
117
S
R
- Dostałam list mówiący o tym, że ofiarowałeś datek na remont karuzeli z
prośbą, żeby na tablicy pamiątkowej wyryto nazwisko mojego dziadka -
powiedziała Laura. - Dlaczego to zrobiłeś, Jack?
- Przekazałem pieniądze zaraz po tym, jak mi pokazałaś to miejsce.
Podzieliłaś się ze mną swoimi wspomnieniami. To chyba wtedy się w tobie
zakochałem.
Laura odwróciła głowę. Tak bardzo chciała mu wierzyć, ale się bała.
- Skoro mnie kochałeś, jak mogłeś mnie wykorzystać?
- To nie tak.
- Dobrze słyszałam, co powiedziałeś Mattowi, że poszedłeś ze mną do
łóżka i że to on jest nieudacznikiem, bo odbiłeś mnie z jego rąk.
- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Lauro. To złość i gorycz sprawiły,
że się tak zachowałem.
- Jeśli chcesz powiedzieć, że nie wiedziałeś o mnie i o Matcie, to ci nie
uwierzę.
Zmarszczył czoło.
- Naprawdę nie miałem pojęcia, co was łączy. Przynajmniej na początku.
I przyznaję, że kiedy się o tym dowiedziałem i kiedy poszliśmy o zakład,
przeszło mi przez myśl, że mógłbym się na nim zemścić, idąc z tobą do łóżka,
ale nie minęła minuta, a plan ten legł w gruzach, bo chociaż próbowałem się
przekonać, że chcę cię uwieść tylko dlatego, żeby się odegrać na Matcie, to nic
z tego nie wyszło. Nie udało się - powiedział, patrząc jej prosto w twarz. -
Kiedy cię całowałem, kiedy trzymałem cię w ramionach, nie myślałem o nikim
innym, bo się w tobie zakochałem.
- To dlaczego nie powiedziałeś mi, że Matt Peterson jest twoim
przybranym bratem?
118
S
R
- Chciałem ci powiedzieć, miałem to już na końcu języka tamtej nocy,
kiedy myślałaś, że straciłaś hotel, i przyszłaś do mnie spłacić swój dług. A rano
bałem się cokolwiek powiedzieć, bo nie chciałem, żebyś pomyślała, że się tobą
zabawiłem.
- Powinieneś był mi zaufać, Jack.
- Masz rację, ale spanikowałem i nie wiedziałem co robić. Tak mi
przykro, że sprawiłem ci ból. Prędzej dałbym sobie uciąć rękę, niżbym
pozwolił cię skrzywdzić. Myślisz, że mógłbym odwołać to, co powiedziałem?
- A chciałbyś? - spytała Laura, ale w głębi serca znała już odpowiedz.
- I to jak! Ale jedyne, co mogę zrobić, to wyznać ci moją miłość w
nadziei, że kochasz mnie jeszcze na tyle, żeby mi dać drugą szansę. Czy dasz
mi ją, Lauro?
Zarzuciła mu ręce na szyję.
- Jacksonie Hawke, dam ci kolejną szansę, bo też cię kocham.
119
S
R
EPILOG
Grudzień, rok pózniej.
Laura spojrzała na swojego męża, gdy samochód skręcił w kierunku
parku.
- Jack, myślałam, że jedziemy na kolację - powiedziała.
- Jedziemy, ale po drodze jeszcze gdzieś wstąpimy - odparł, gdy
samochód zatrzymał się przy wejściu.
Jack pomógł Laurze, która była w zaawansowanej ciąży, wysiąść z
samochodu i Laura od razu zauważyła, że przy głównej bramie nie było
żadnych kolejek.
- Proszę, powiedz mi, że nie wynająłeś parku tylko dla nas.
- Wynająłem, choć tylko na godzinę.
- Ale, Jack, są święta, dzieci...
- Dzisiaj wszyscy zobaczą iluminacje za darmo. To jest część umowy,
którą zawarłem z parkiem. Ale najpierw chcę ci coś pokazać.
- Kolejna niespodzianka?
- Tak - potwierdził i pocałował ją.
Odkąd dziesięć miesięcy temu wyszła za mąż za Jacka, jej życie pełne
było niespodzianek. Po wprowadzeniu koniecznych usprawnień w hotelu, Jack
przepisał Contessę na Laurę i nie wtrącał się w sprawy prowadzenia hotelu,
chyba że sama go o to prosiła. Jej małżeństwo z Jackiem także przyniosło
wiele niespodzianek. Nigdy nie podejrzewała, że Jack będzie się z nią dzielił
swoimi przemyśleniami i emocjami. Mimo że relacje z matką i Petersonem
120
S
R
pozostały napięte, gorycz ustąpiła i Jack zaczął się dobrze czuć jako członek
rodziny.
Ku jej zdziwieniu namiętność między nimi nadal była tak gorąca, jak na
początku, nawet pomimo jej brzucha. Jednak największą niespodzianką
okazało się życie, które nosiła w sobie. Sama nie była pewna, kto był bardziej
podekscytowany: ona czy Jack. Do tego nigdy wcześniej w całym swoim życiu
nie czuła się tak kochana i hołubiona jak teraz.
- Dobry wieczór, panie Hawke, pani Hawke - przywitał ich przy wejściu
pracownik parku.
- Dobry wieczór - odparł Jack. - Wszystko gotowe?
- Tak, proszę pana. Wszystko zapięte na ostatni guzik.
- Tędy, pani Hawke. - Jack wskazał Laurze drogę.
Laura była nie tyle zdziwiona widokiem powozu z zaprzęgniętymi
końmi, co głęboko poruszona. Jack pomógł jej wsiąść i przykrył ją kocem,
żeby w trakcie jazdy było jej wygodnie. Powóz ruszył dróżką wijącą się wśród
ozdobionych światełkami dębów. W powiewie wiatru światełka na drzewach
zadrżały. Laura także zadrżała i wtuliła się bardziej w Jacka.
- Jeśli ci zimno, możemy wracać.
- Nie, wszystko w porządku. To przez tę wilgoć wydaje się, że jest
zimniej.
Powóz zatrzymał się, kiedy dotarli do ogrodów koło karuzeli i Jack
pomógł Laurze wysiąść. Spochmurniał i spojrzał na niebo.
- Założę się, że odkąd tu przyjechaliśmy, temperatura spadła o jakieś
dziesięć stopni. Na pewno nie jest ci za zimno?
- Przestań marudzić jak baba, Hawke, i pokaż mi niespodziankę.
121
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]