[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lizakiem w buzi. Było już wtedy coś szczególnego w tym chłopcu... nie mogę sobie jednak
przypomnieć co...
Ale kopalnia... nalegała Allie.
No, dzięki kopalni Twin Lakes było tym, czym było. Ale nie muszę jej posiadać, żeby
przywrócić dobre wspomnienia. Może Wesley Thurgood musi. Może chce grać rolę do końca i
stać się górnikiem, jak jego ojciec.
I nie ma żadnej możliwości, żeby wydobywać coś z kopalni? napierał Jupe.
%7ładnej. Tam nic nie zostało.
A jeśli nawet wybrano srebro, to czy może tam być złoto? Złoto i srebro często występują
razem, w tych samych złożach.
Ale nie w Zmiertelnej Pułapce .
To może jest tu miedz? nie ustępował Jupe.
Nie. Było tu tylko srebro i wybrano je pani Macomber otrząsnęła się, jakby chciała
odsunąć przykrą myśl. Na dziś już dosyć tego dobrego. Kiedy kopalnia była czynna, Twin
Lakes było zamożnym miastem, a dla mnie były to dobre czasy. Dziś należą do mnie resztki
dawnej świetności. Jeśliby kiedyś znowu nastała koniunktura w Twin Lakes, wyremontuję
swoich pięć domów, wynajmę je i zrobię na stare lata fortunę. Chodzcie, pokażę wam moją małą
posiadłość.
I wyszła z domu.
Myślałam, żeby pozakładać kłódki na drzwi. Ale musiałabym chyba wyłożyć całą drogę
srebrnymi dolarami, żeby jakiś włóczęga się tu zapędził. Tak mi się przynajmniej zdawało,
dopóki Allie nie znalazła tych zwłok kopalni. Potem kręciło się tu pełno obcych. Czy znaleziono
w końcu tę zaginioną maczetę twego wujka, Allie?
Nie odparła Allie.
Pewnie znajdzie się zardzewiała gdzieś w górach. Pani Macomber skierowała się do
budynku o drewnianej konstrukcji, wypełnionej cegłą.
Ten dom należał kiedyś do McKestriesa, który był kasjerem w kopalni.
Pchnęła drzwi, które otworzyły się skrzypiąc. Allie i chłopcy weszli za nią do środka.
Zobaczyli od dawna nieużywane sprzęty, popękane tynki i kredens, którego otwarte, obwisłe
drzwiczki ukazywały obtłuczone naczynia.
Wielu dawnych mieszkańców zostawiło tu część swoich rzeczy. Pewnie uznali, że nie
warto ich zabierać.
Przed wynajęciem tego domu, będzie go pani musiała wysprzątać i wszystko naprawić
powiedziała Allie.
Oczywiście. Miałam masę pracy we własnym domu, nim mogłam się do niego
wprowadzić. Ale robiłam to z przyjemnością.
Przechodzili od jednego małego domu do drugiego, w każdym z nich powietrze było duszne
od kurzu i stęchlizny. W niektórych przeciekał dach, a na sufitach były zacieki. W jednym stał
zardzewiały piec na drewno, a obok leżała sterta pożółkłych gazet. Bob przykucnął przy nich i
zaczął je przeglądać.
Czy te gazety były tutaj, kiedy kupiła pani dom? zapytał. To znaczy, kiedy pani
wróciła tutaj pięć lat temu?
Tak przypuszczam. Ach, oczywiście, że musiały tu być. Jakże by się tu inaczej dostały?
To ciekawe. Czy mogę je zabrać?
Po co ci, na Boga, sterta starych gazet? zdziwiła się pani Macomber.
On ma bzika na punkcie gazet! zaśmiała się Allie. Ale ten bzik pomógł nam
dowiedzieć się wiele o tym, co się tutaj działo przed pięciu laty. Po znalezieniu zwłok w kopalni
poszliśmy do redakcji Gazety Twin Lakes , żeby się zorientować, czy coś pisano o tym, co
Gilbert Morgan mógł wtedy tutaj robić. Znalezliśmy całą masę...
Jupe rzucił Allie piorunujące spojrzenie, a Bob wpadł jej w słowa.
Mój tato jest dziennikarzem. Rozbudził we mnie zainteresowanie starymi gazetami. Czy
mogę je sobie wziąć?
Pani Macomber zdawała się zastanawiać przez chwilę.
Tak, chyba możesz powiedziała wreszcie.
Bob podniósł ostrożnie gazety i trzymając je pod pachą wyszedł za przyjaciółmi na
popołudniowe słońce.
Powiedzcie, dzieci, napijecie się czegoś? zapytała pani Macomber. Mam jakąś
oranżadę.
Wrócili do przytulnego domku, ale oranżady nie było ani w lodówce, ani w kredensie, ani w
spiżarni przy kuchni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]