[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozmawiać. Gdyby ją teraz spotkał na ulicy, udałby, \e jej nie widzi.
Strona 114
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28
Ale Wiktorowi było przykro. Jego wspaniały apetyt, jego \ołądek bez dna
odczuwały w dotkliwy sposób brak licznych i du\ych kawałków wspaniałego placka
z powidłami, który zwykle u Niedzwiedzkich podawano na podwieczorek.
 Szkoda, szkoda i \al"  myślał sobie Wiktor, ale głośno mówił do Stefka:
 Nie, to nie. Koniec i kropka.
Tego poniedziałku, którym tak niefortunnie rozpoczął się tydzień, przygnębiony
Wiktor nadrabiał miną, i, chcąc pocieszyć siebie, tłumaczył kolegom.
 W przesądy wierzyć nie trzeba, bo to ciemnota, ale tak zupełnie się z nimi
nie liczyć te\ nie mo\na. Ja wam mówię: coś w tym musi być, tylko \e naukowym
sposobem tego jeszcze nie odkryli. Ale odkryją. Ja wam mówię. Najpierw
zorganizujÄ… dla nas na Marsie fajne kolonie letnie, o potem wezmÄ… siÄ™ i za
lewe nogi. Ja wam mówię.
 Za jakie znowu lewe nogi?  z przekąsem zapytał Stefan, który od czasu
uporania się z trudnościami ortografii i historii zhardział i pozwalał sobie
patrzeć z góry na kolegów. Ale Wiktor się nie dał.
 Stefan  powiedział z udaną łagodnością  zaklinam cię na świetlaną postać
Stasia Tarkowskiego, tego młodego d\entelmena, w którego ślady chciałbyś iść,
i to, hm... hm... domyślam się, z jakich względów... Czego rzucasz na mnie
błyskawice oczu? Słyszysz, co mówię, zaklinam cię, oszczędzaj się!
 Có\ to ma znaczyć!  krzyknął wściekły Stefan.
 To ma znaczyć, \e skutkiem zbytniego wysiłku nad opano- , waniem
historii masz zachwianą równowagę umysłową, rozumiesz? A równowaga to
bardzo wa\na rzecz. Batorego pod Psko-wem od  Batorego" w Gdyni odró\niasz ju\
dobrze. Słyszałem na własne uszy. Ale co z tego, je\eli przestałeś odró\niać
lewą [ nogę od prawej? Zachwiana równowaga. Wątpię, abyś przy tak f
ra\ących brakach rozeznania w świecie nas otaczającym mógł iść śladami
Sienkiewicza.
Cała ta scena nie wyglądała na kole\eńską wymianę zdań, a przypominała raczej
spotkanie na ringu. Stefan rwał się z pięściami do Wiktora. Chudy, tyczkowaty
Wiktor odskakiwał zręcznie, unikając ciosów. A między nimi pękaty Bartek,
okręcający się w miarę potrzeby koło własnej osi i wyciągniętymi rękami
broniący tak swojej, jak i Wiktorowej piersi przed ciosami ataku, powtarzał:
 Spokojnie. Spokojnie. Spokojnie, mówię.
Stefan zasapał się. Wyciągnął chustkę do nosa i, wycierając nią twarz, prychnął:
 BÅ‚azen!
 Osioł!  odpowiedział tym samym tonem Wiktor i wydawało się, \e znowu
skoczÄ… sobie do oczu, ale nagle, powodowani widocznie tym samym impulsem,
jednocześnie zwrócili się do Bartka:
 Bartek, prawda, \e ja mam racjÄ™?
 Obaj, obaj macie rację  - przyznał Bartek.  Ale teraz, Wiktor, opowiedz o
tych lewych nogach, bo ja te\ nic nie rozumiem.
 No, od ciebie nie mo\na tyle wymagać, co od kandydata na sławnego pisarza 
oświadczył wspaniałomyślnie Wiktor.  A-w ogóle o lewych nogach wiem tyle, \e
nie nale\y nimi wstawać z łó\ka.
 A ile ty masz tych lewych?  Stefan udawał, \e z zainteresowaniem przygląda
się kończynom dolnym Wiktora, ale przyjaciel nie raczył zwrócić na to uwagi i
wywodził dalej:
 Kto wstaje lewą nogą z łó\ka, temu się cały dzień nie powodzi. To fakt. A
moje łó\ko jest fatalnie ustawione. Z prawej strony mam ścianę i muszę wstawać
lewą nogą. Czasami, szczególnie przed klasówką, uwa\am i staram się wstać
prawÄ… nogÄ…: przewracam siÄ™ najpierw na brzuch i wtedy to mi siÄ™ udaje. Ale od
jakiegoś czasu nie mogę się wcześniej obudzić. Zegar przy-głuchł czy co, bo
wcale nie słyszę, jak bije. Dopiero kiedy Kostek ściąga ze mnie kołdrę,
wyskakuję wściekły z łó\ka. A wtedy nie mogę pamiętać o tej nieszczęsnej lewej
nodze. Tak było i dzisiaj. No i rezultat: dwója jak drut.
 Po pierwsze: nie jak drut, bo ze znakiem zapytania, pan Karniewicz obiecał,
\e ciÄ™ jutro jeszcze raz przepyta. A po drugie: dziwne, \e to  prawo lewej
nogi" działa u ciebie tylko w zakresie matematyki  oświadczył zjadliwie Stefan.
 BartuÅ›, powiedz Stefanowi, \e ja z nim nie rozmawiam.
 Bartuś, powiedz Wiktorowi, \e jak nie będzie ze mną rozmawiać, to kto mu
dziś pomo\e przygotować geometrię na jutro?
 Bartek, powiedz Stefanowi, \e gdybym miał nawet zapalenia mózgu dostać,
Strona 115
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl