[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rodzina stanie przy tobie murem. Zobaczymy, co się da zrobić.
Dziękuję głos Valancy brzmiał głucho. Stryj Beniamin zachował się niezwykle po
ludzku. Czy mogę pójść na górę i poło\yć się? Jestem& bardzo zmęczona.
Naturalnie, \e jesteś zmęczona. Stryj poklepał ją łagodnie, ze zrozumieniem po ręku.
Zmęczona i zdenerwowana. Idz i połó\ się, dlaczego nie. Jak wypoczniesz, zaraz
zobaczysz swoje problemy w innym świetle.
Otworzył przed nią drzwi i gdy wychodziła, szepnął: Jaki jest najlepszy sposób na
zachowanie miłości mę\a?
Valancy uśmiechnęła się słabo. Lecz skoro wróciła do dawnego \ycia, do dawnych
więzów& Zapytała więc cicho: Jaki?
Nie nale\y mu jej zwracać odparł stryj Beniamin. Zamknął za nią drzwi i zatarł ręce.
Pokiwał głową z tajemniczym uśmiechem. Biedna mała Doss powiedział przejęty.
Czy sądzisz, \e ten& Snaith& naprawdę mo\e być synem doktora Redferna?
wykrztusiła pani Fryderykowa.
Nie mam podstaw, by w to wątpić. Mówiła przecie\, \e doktor tam przyjechał. A niech
mnie! Ten facet jest bogaty jak Krezus. Zawsze wiedziałem, \e Doss ma w sobie coś! Za
krótko ją trzymałaś, za krótko! Nie miała okazji pokazania, na co ją stać. A teraz złapała mę\a
milionera.
Ale przecie\& pani Fryderykowa zawahała się on& o nim opowiadano takie
okropne rzeczy!
Same plotki i wymysły. Plotki i wymysły. Często zastanawiałem się, dlaczego ludzie
tak chętnie puszczają w obieg plotki o kimś, o kim absolutnie nic nie wiedzą. Nie rozumiem
te\, dlaczego ty tyle uwagi przywiązujesz do pogłosek. Obgadywali go, bo nie chciał
spoufalać się z byle kim. Kiedy przyszedł z Valancy do sklepu, przekonałem się, jaki z niego
przyzwoity człowiek. Zaraz te\ przestałem słuchać bajd, które o nim opowiadano.
Lecz przecie\ widziano go pijanego w Port Lawrence wtrąciła kuzynka Stickles, i
choć jeszcze miała wątpliwości, ju\ gotowa była się ich pozbyć.
Kto go widział? zapytał stryj Beniamin surowo. Kto go widział? Stary Jemmy
Strang twierdził, \e go widział. Ja bym nie wierzył słowom Jemmy ego Stranga nawet pod
przysięgą. Jest stale podpity i ledwo widzi na oczy. Mówił, \e widział go pijanego na ławce w
parku. Phi! Redfern śpiący na ławce! Bzdura. Nie zawracaj sobie tym głowy.
A jego ubranie, ten okropny samochód panią Fryderykowa trudno było przekonać.
Ekstrawagancje geniusza znalazł wytłumaczenie stryj. Słyszałaś przecie\, co
Doss mówiła, \e on jest Johnem Fosterem. Sam nie znam się za dobrze na literaturze, ale
słuchałem lektora z Toronto, który uwa\ał, \e ksią\ki Johna Fostera wprowadziły Kanadę do
literatury światowej.
No to chyba& musimy jej wybaczyć ugięła się pani Fryderykowa.
Wybaczyć! prychnął stryj Beniamin i pomyślał: Ta Amelia okazuje się
nieprawdopodobnie głupia. Nic dziwnego, \e biedna Doss miała po dziurki w nosie
przebywania z nią! Tak, sądzę, \e istotnie lepiej będzie, jeśli jej wybaczysz! Pytanie
tylko, czy Snaith zechce wybaczyć nam?
A jeśli uprze się i zechce go opuścić? Nie masz pojęcia, jaka potrafi być uparta
wyraziła wątpliwość pani Fryderykowa.
Amelio, zostaw to mnie. Wszystko zostaw mnie. Wy, kobiety, ju\ dość namąciłyście.
Spartaczyłyście całą sprawę od początku do końca. Gdybyś kiedyś zadała sobie trochę trudu,
to dzisiaj Doss nie robiłaby takich sztuczek. Zostaw ją w spokoju, nie narzucaj się z radami
lub pytaniami, dopóki nie zechce sama mówić. Najwidoczniej uciekła stamtąd w panice,
obawiając się jego gniewu, gdy dowie się o pomyłce. A tak, nawiasem mówiąc, to zupełnie
nie do wiary, by Trent mógł powiedzieć podobną bzdurę! Oto co wynika z chodzenia do
obcego lekarza. Nie bądzmy dla biedaczki zbyt surowi. Redfern po nią przyjdzie. Jeśli zaś
nie, to ju\ ja go znajdę i porozmawiamy sobie po męsku. Mo\e być milionerem, ale Valancy
pochodzi ze Stirlingów. Nie ma prawa odtrącić jej tylko dlatego, \e nastąpiła omyłka w
kwestii choroby. Wątpię, czy będzie chciał to zrobić. Doss jest przewra\liwiona. Och, muszę
przyzwyczaić się, nazywać ją Valancy. Nie jest ju\ dzieckiem. A teraz pamiętaj, Amelio,
bądz dla niej dobra i czuła.
Jak na mo\liwości pani Fryderykowej było to chyba zbyt wygórowane wymaganie, lecz
starała się, jak mogła. Podczas kolacji weszła na górę i spytała córkę, czy zechce napić się
herbaty. Valancy odmówiła. Chciała tylko pozostać sama. Pani Fryderykowa wyszła bez
słowa i nawet nie przypomniała córce, \e jej obecna sytuacja wynikła z nieposłuszeństwa i
braku szacunku dla starszych. Có\, trudno przecie\ powiedzieć coś takiego synowej
milionera.
* * *
Przygnębiona Valancy rozglądała się po swym dawnym pokoju. Nie zmienił się ani trochę
i z trudem mogła uwierzyć w zmiany, które zaszły w niej od chwili, gdy spała tu ostatni raz.
Księ\na Louise tak samo schodziła po schodach, czerwona papierowa \aluzja zasłaniała okno,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]