[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślała o tym głupim pocałunku? I co, na litość boską,
Przysunęła się bliżej, przytuliła twarz dojego torsu. Wszystkie
sprawiło, że zapytała o niego Kamiennego Człowieka? Aż
jej zmysły były wyostrzone; piersiami wyczuwała szybką pracę
jęknęła w duchu. Ilekroć przypominała sobie swoje pytanie,
jego płuc, czuła zapach ciepłego, pachnącego tytoniem oddechu.
miała ochotę nawymyślać sobie od idiotek. Co ją napadło?
Uśmiechnęła się z rozmarzeniem, myśląc o dotyku męskich
Niemal sÅ‚yszaÅ‚a wÅ‚asne sÅ‚owa: PomyÅ›laÅ‚eÅ› o naszym poca­
warg na swoich ustach.
Å‚unku?
Pomyślałeś o naszym pocałunku?
W następnej sekundzie siedziała sama w błocie, a Kamienny O, Boże!
Człowiek stał nad nią ogromny jak wieża. Skrzyżowała ramiona - Proszę, proszę. Czyżby to byli moi ulubieńcy? Jak się
i zerknęła na niego, strasznie zmieszana. macie? - Dobiegł ich znajomy głos.
- Zawieśmy ten cholerny szyld, zanim znów się rozpada. - Ojciec Michaels! Jak się ojciec miewa?! - zawołała Devon.
150 151
LNICY
AHISIIN HANNAH
Odłożyła tamborek do haftowania i podbiegła do księdza. - Postaram się. Prawdę mówiąc, mam zamiar uczynić cię
Garbaty mężczyzna pozwolił zaprowadzić się do stołu.
bardzo, bardzo szczęśliwym. - Uśmiech zaigrał wokół jej ust.
- SkrzypiÄ™ jak skrzypce, moje dziecko. DziÄ™kujÄ™, że zapy­ - I tego wÅ‚aÅ›nie siÄ™ bojÄ™ - jÄ™knÄ…Å‚.
tałaś.
Odwracając się, zauważyła, że mały, stojący obok wagi
Dziewczyna nalała mu kubek gorącej kawy i podała ciastko
szklany słoik jest pusty. Przypomniała sobie wydarzenia tego
z brzoskwiniami z puszki. KsiÄ…dz odsunÄ…Å‚ je od siebie.
dnia. PomiÄ™dzy grÄ… w pokera a wieszaniem szyldu wypowie­
- Nie, moje dziecko, nie mogę kupić ciastka, nie mam
działa setki słów. Spojrzała na Kamiennego Człowieka.
pieniędzy. Zostawcie smakołyki dla tych, którzy płacą.
- Gdzie są zapałki?
- Zjedz, proszę, ojcze. - Devon usiadła obok księdza i ujęła
- Znikły. - Skrzywił się zakłopotany.
obie jego dłonie.
- Znikły? Co to znaczy?
- To by nie było w porządku.
- To znaczy: znikły i do diabła z nimi! Przyzwyczaiłem się
- To nasze ciastka, ojcze, a my możemy je dać, komu
do twojej paplaniny. Ale jeśli zaczniesz robić koło tego za
chcemy. Prawda, Kamienny Człowieku?
wiele hałasu, zapałki wrócą do łask.
- Jasne. Chcemy, ojcze, żebyś zjadł to ciastko. A nawet dwa.
Devon usłyszała śmiech ojca Michaelsa. Musiała mocno
Devon przeszedÅ‚ dreszcz. WyprężyÅ‚a siÄ™ jak struna. Powie­
zagryzć dolnÄ… wargÄ™, żeby siÄ™ nie rozeÅ›miać. Tylko najwiÄ™k­
dział: my. My, czyli: moja wspólniczka i ja.
szym wysiłkiem woli zdołała zachować kamienną twarz; nawet
- Dziękuję, wspólniku.
najmniejsza iskierka triumfu nie zabłysła w zielonych oczach.
Kiwnął głową. Spojrzeli na siebie przez całą długość namiotu.
Wiedziała, że nie wolno jej wprawić wspólnika w zakłopotanie.
Bezwiednie wstała i ruszyła w jego stronę. Nie mogła oderwać
Nie teraz, kiedy wszystko zmierza we właściwym kierunku.
wzroku od jego twarzy. Zatrzymała się przed ladą.
- Nie będę robić koło tego hałasu - powiedziała tylko.
- Wiesz, Kamienny CzÅ‚owieku... - ZauważyÅ‚a, że siÄ™ wzdry­
gnął, i zamarła.
- Co?
- Moglibyśmy zostać partnerami. -Odważyła się dokończyć
zdanie.
- Powiedziałem tylko, że ksiądz może zjeść ciastko. Nie
wyciągaj z tego zbyt daleko idących wniosków.
- To byÅ‚o coÅ› wiÄ™cej, i doskonale o tym wiesz. Powie­
działeś: my.
- Przejęzyczyłem się.
- Nie.
- Dobrze, powiedziałem to i wiedziałem, co mówię. Postaraj
się, żebym nie pożałował tych słów. - Odsunął z oczu kosmyk
włosów i westchnął.
152
Devon westchnęła rozczarowana i oparła czoło o świeżo
wyszorowaną półkę. Kiedyż on wreszcie stanie w jej obronie?
- A co to za sposób traktowania klienta, Kamienny CzÅ‚o­
wieku? Przyszedłem po darmowe ciastko. I gdzie je masz?
- Nie ma żadnych ciastek za darmo. Zabierz swój chudy
12 tyłek z mojego stołka i spadaj.
Zmęczona Devon podniosła się z podłogi i wyszła zza lady.
- Są ciastka gratis, Kamienny Człowieku, ale jako dodatek
do rachunku - wyjaśniła spokojnie.
- Na szyldzie jest co innego! - wrzasnÄ…Å‚ Midas.
Naprawdę? - Dziewczyna popatrzyła na starego złośnika.
- Naprawdę, do diabła! Szyld mówi o ciastkach gratis.
Mówi o ciastkach dodawanych gratis do dziesięciodola-
rowego rachunku.
Midas Magowin wpatrywaÅ‚ siÄ™ w szyld zwężonymi w wy­ To jakiÅ› chwyt reklamowy! A ty. Kamienny CzÅ‚owieku,
siÅ‚ku, maÅ‚ymi jak paciorki, ciemnoszarymi oczkami. ZWIE%7Å‚E akceptujesz jakieÅ› babskie wymysÅ‚y?- Midas pozezowal ma­
WYPIEKI, CIASTKA, HERBATNIKI. PRZY RACHUNKU łymi oczkami na właściciela sklepu.
POWY%7łEJ 10$ CIASTKO GRATIS... Zdrętwiał. Co znaczy -- Nie sądzę, aby to była kwestia płci, Midasie. Szyld jest
to słowo? Skrzywił się.
jasny i zrozumiały.
- Przeklęta baba! mruknął pod nosem. Kto, jej zdaniem
Ta cholerna baba nie umie nawet namalować porzÄ…d­
przeczyta ten szyld? Jakaś podobna do niej, przemądrzała
nego szyldu!- Midas skrzyżował żylaste ręce na piersi,
belferka?! Zawołał Kopacza i Dryblasa. Wpadli z impetem do
wojowniczo wysunął brodę naprzód i popatrzył ponuro na
namiotu, kierując się wprost do ciepłego piecyka i głośno waląc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szopcia.htw.pl