[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jeszcze czas na decyzję. Jesteś chudy. - Spojrzał na
Nicka w skupieniu. - Ale masz silne bary. Jak chcesz
pracy, to ci ją dam. Nauczę cię budować.
Nick wpatrywał się w niego zdziwiony. Nikt dotąd
nie proponował mu niczego w sposób tak naturalny.
Przecież ten postawny człowiek o szerokiej twarzy
nawet go nie znał.
- Dziękuję, ale teraz trochę pomagam bratu.
- To musi być ciekawe pracować w barze. Bran
don, jedz sałatkę albo nie będzie więcej bułeczek.
Tylu ludzi się poznaje - powiedziała Natasza, chwy
tajÄ…c szklankÄ™ potrÄ…conÄ… przez KatiÄ™.
- W kuchni nie poznaje siÄ™ tak wielu ludzi - mruk
nÄ…Å‚ cicho Nick.
- Musisz mieć dwadzieścia jeden lat, żeby obsłu
giwać bar lub podawać drinki - przypomniał mu
Zack.
- Mamo, powinnaś zobaczyć kucharza Zacka
- wtrąciła Rachel, widząc speszoną minę Nicka.
- To olbrzym z Jamajki, który robi nieprawdopo
dobne jedzenie. Próbuję wydusić z niego parę prze
pisów.
- Dam ci jeden na wymianÄ™.
- Proszę mu dać przepis na tę galaretę do szynki
-wtrącił Zack. - Gwarantuję, że odda wszystko.
- Na poparcie swych słów włożył kęs do ust. -
Wspaniała.
Z NAKAZU SDU 183
- Wezmiecie trochę do domu - oświadczyła Na
dia. - Do kanapek.
- Tak jest - zgodził się Nick z uśmiechem.
Rachel czekała na właściwy moment. Kiedy trzy
spośród czterech placków z jabłkami zostały zjedzo
ne, Nadia nie dała się długo namawiać i usiadła przy
pianinie. Po chwili ona i Spencer grali w duecie. Mu-
zyka wypełniła pokój, zagłuszając brzęk naczyń i roz-
.
mów
Rachel patrzyła na Nicka, który siedział ze spusz-
czoną głową i starał się nie uronić ani jednego
dzwięku. Kiedy Spencer i Nadia zrobili przerwę na
kawę, usiadła przy pianinie. Gestem zaprosiła do sie-
bie Nicka.
- Nie powinnam była jeść aż dwóch kawałków
placka - powiedziała z westchnieniem.
- Ja też nie. - Jak ma jej powiedzieć, że ten wie
czór jest bardzo przyjemny? Nie przypuszczał, że
ludzie mogą tak żyć. - Twoja matka jest wspaniała.
- Też tak myślę. - Od niechcenia zaczęła uderzać
w klawisze. - Ona i tata uwielbiają te niedziele, które
możemy spędzić razem.
- Twój tata opowiadał, jak myślał, że ten dom
będzie za duży, kiedy dzieci się wyprowadzą. A teraz
chce dobudować parę pokoi, żeby wszystkich pomie-
ścić. Często tak się razem zbieracie?
- Kiedy tylko mamy czas.
184 Z NAKAZU SDU
- Chyba nie mieli nic przeciwko temu, że nas
zaprosiłaś.
- Lubią towarzystwo. - Spróbowała zagrać akord,
patrząc na nuty, i skrzywiła się, kiedy jej nie wyszło.
- To zawsze wydaje siÄ™ takie Å‚atwe, jak Spencer i ma
ma grajÄ….
- Zobacz, to tak - powiedział Nick i poprowadził
jej dłoń.
- Aha. Ale w dalszym ciÄ…gu nie rozumiem, jak
można każdą ręką grać co innego.
- O tym się nie myśli. To po prostu wychodzi samo.
- No...
Zamilkła, a Nick nie mógł się powstrzymać i za
czął improwizować bluesa. Coraz głośniejsze tony
wypełniły pokój. Już nie pamiętał, że otacza go tylu
ludzi. Nie zauważył, kiedy wokół zapadła cisza. Grał
pochłonięty pasją wydobywania dzwięków, radością
tworzenia. Nie był Nickiem LeBeck, wyrzutkiem
społecznym. Był kimś, kogo nie rozumiał, kogo jesz
cze nie znał, ale kim zawsze chciał być.
Grał zapamiętane skądś melodie, nadając im włas
ne interpretacje. Ten sam utwór rozlegał się w rytmie
to bluesa, to boogie-woogie, to jazzu.
Kiedy przerwał, wsłuchując się z uśmiechem
w przebrzmiałe dzwięki, Zack położył mu dłoń na
ramieniu i przywołał go na ziemię.
- Gdzie się tego nauczyłeś? - spytał zdziwiony.
- Nie wiedziałem, że umiesz grać.
Z NAKAZU SDU 185
- Po prostu wygłupiałem się. - Nick wytarł spoco
ne ręce o uda.
- No, niezłe to było jak na wygłupianie.
- To nic specjalnego - odparł Nick ostrożnie, pró
bując odgadnąć znaczenie słów Zacka.
Zack uśmiechał się od ucha do ucha.
- Człowieku! Dla kogoś, kto nie umie zagrać
nawet gamy, to było wspaniałe. - W głosie Zacka
pobrzmiewała duma. - Cudowne. Naprawdę wspa
niałe.
Nick był wzruszony. Słowa Zacka były równie
kłopotliwe co krytyka, której się raczej spodziewał.
Obecni w milczeniu wpatrywali się w niego. Czuł, jak
powoli siÄ™ czerwieni.
- Po prostu uderzałem w klawisze.
- Z talentem. - Spencer z KatiÄ… na biodrze zmie
rzał w kierunku pianina. - Czy kiedykolwiek myśla
Å‚eÅ› o nauce?
Nick ponuro patrzył na swoje ręce. Siedzieć ze
znanym kompozytorem przy stole to jedno, ale roz
mawiać z nim o muzyce...
- Nie... to znaczy nie naprawdÄ™. Od czasu do
czasu przygrywam sobie, i to wszystko.
- %7łeby tak grać, trzeba mieć wyczucie i ucho. -
Spencer dostrzegł porozumiewawcze spojrzenie Ra
chel, podał jej Katię i usiadł przy Nicku. - Znasz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]