[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całkiem wyrazny finał.
- Ani słowa więcej o mnie - stwierdziła - ani o Glitzu . - Powiedz coś o sobie. I o tym swoim facecie. Jest świetny.
Camilla się rozpromieniła. Przez następną godzinę Olivia zanurzyła się w cieple jej paplaniny, zapominając o
adwokatach, listach, stanie Maine, matce i utracie pracy.
Po lunchu wróciła do domu, żeby spokojnie wszystko przemyśleć. Telefon dzwonił bez przerwy - oczywiście, matka - a
Olivia nie podnosiła słuchawki, pozwalając automatycznej sekretarce zapisywać kolejne wiadomości. Czuła się dziwnie,
siedząc bezczynnie o drugiej w dzień powszedni w domu. Wysprzątała całe mieszkanie (wanna jeszcze nigdy tak nie
lśniła), przygotowała na kolację: wymyślne danie z kurczaka z dodatkiem sherry i orzechów włoskich, potem patrzyła przez
okno na zapadający zmierzch, a wreszcie poszła do łazienki i nałożyła na twarz kolejną z otrzymanych od Camilli
odżywczych maseczek, tym razem z uspokajającej lawendy.
W miękkim, różowym płaszczu kąpielowym wyciągnęła się na łóżku, czekając, aż maseczka wyschnie, i rozmyślając nad
radami Amandy i Ivy. Po kolacji zadzwoniła do nich i opowiedziała im o wszystkim - z wyjątkiem własnej przeszłości.
Wciąż jeszcze nie była gotowa, by zwierzać się z tego siostrom.
- Mój list był bardzo podobny - powiedziała Amanda. - Sama nie wiem, co ci radzić. Skoro jednak jesteś teraz wolna,
mogłabyś tam się wybrać, wytrzymać te trzydzieści dni i dopiero potem podjąć decyzję, czy chcesz tego domu i pieniędzy.
Może dobrze zrobiłoby ci oderwanie się na miesiąc od tego wszystkiego.
Z tym że miesięczny pobyt w Blueberry wcale nie oznaczał oderwania się od tego wszystkiego . Przeciwnie, Blueberry
było właśnie tym wszystkim .
Ivy też radziła jechać.
- Jeszcze jedno, Olivio - dodała. - Zgodzisz się być moją druhną razem z Amanda?
- Jasne! Z rozkoszą! To fantastyczne, że mnie wybrałaś. - Olivia była wzruszona.
- Szczegóły podam ci niedługo. Sama nie mogę uwierzyć, że za dwa miesiące wychodzę za mąż!
Declan, student biznesu i przyszły mąż Ivy, był przystojnym młodym człowiekiem, znajomym koleżanki. Matka Ivy
zachwycała się nim, natomiast William Sedgwick go nie akceptował i nie krył tego przed córką. Nie przypadkiem miała
odebrać pismo w sprawie spadku dwudziestego marca, w dniu swojego ślubu. Matka nie wątpiła, że William coś
kombinował i był gotów posłać Ivy po spadek licho wie gdzie - byle tylko nie dać jej wyjść za Declana.
- Postanowiłam, że otworzę kopertę już po ślubie - powiedziała Ivy. - Nie pozwolę, aby William zepsuł mi ten dzień
swoim pomylonym listem. Cokolwiek w nim jest, dowiem się o tym już jako mężatka.
A jeśli William miał rację w sprawie Declana? Olivia nie zdradzała siostrze swego niepokoju. Może miał jakieś
uzasadnione powody, każąc Ivy otworzyć kopertę akurat w dniu jej ślubu? Czyżby coś wiedział? Z całą pewnością zrobił
przysługę Amandzie, kojarząc ją pośmiertnie z człowiekiem, który został w końcu jej mężem.
Jakie to wszystko niejasne i pogmatwane. William nie mógł przecież wiedzieć, że córka, której właściwie nie znał,
zakocha się w Ethanie, mężczyznie wybranym przez niego, by kontrolował, czy Amanda wykonuje wszystkie polecenia
zawarte w kopercie z jego ostatnią wolą. Jakim cudem mógłby to przewidzieć?
Spełnią się wszystkie twoje marzenia...
Nie mam żadnych marzeń, pomyślała. Dawniej marzyłam o ucieczce z Zachem, wychowywaniu dziecka, o wspólnym
szczęściu. Nigdy nie pragnęłam niczego innego. Więc czego mogłabym chcieć teraz?
11
Niegdyś marzyło jej się, że zostanie naczelną magazynu dla kobiet, w gruncie rzeczy była to jednak tylko ambicja, próba
zrekompensowania czegoś, czego w jej życiu brakowało. Na przykład miłości. I rodzinnego ciepła. Kiedy po porodzie
dowiedziała się, że jej dziecko umarło, choć mogło żyć i rozwijać się w rodzinie, która zapewniłaby mu opiekę, jakaś jej
część - i to niemała - umarła wraz z nim. Ta, która czegoś pragnęła i miała nadzieję. Odtąd jedynymi marzeniami Olivii były
powtarzające się od trzynastu lat sny.
Podniosła słuchawkę i zadzwoniła do matki. Pora powiedzieć jej o spadku, o warunkach zawartych w liście i o tym, że nie
zamierza ich spełnić. Poza Camillą, z którą rozmawiała niedawno, matka była jedyną osobą wtajemniczoną w przeszłość
Olivii. Powinna więc ją zrozumieć. A potem należałoby rozejrzeć się za nową pracą w jakimś piśmie dla kobiet - jeśli
oczywiście Desdemona nie popsuje jej opinii.
- Powinnaś spełnić życzenie ojca! - wrzasnęła matka. - Musisz jechać do Blueberry!
- Mamo, kiedy miałam szesnaście lat i kiedy zostawił mnie chłopak, wystraszoną i skołowaną, zrobiłam wszystko, czego
chciał ojciec. Nie jestem już spanikowaną nastolatką. I będę robić to, czego sama chcę. To, co uważam za właściwe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]